Akcja burzenia cerkwi prawosławnych na Chełmszczyźnie i Południowym Podlasiu


Idź do spisu treści

Menu główne:


Opinia publiczna w kraju i za granicą wobec akcji burzenia cerkwi

Fakty historyczne

Stanisław Cat-Mackiewicz stwierdzał: „gdybym był posłem postawiłbym wniosek o postawienie w związku z tą sprawą odpowiednich ministrów przed Trybunałem Stanu”.

Skala i brutalność działań władz państwowych na Chełmszczyźnie i Południowym Podlasiu w 1938 r. wywołała ich krytykę w Polsce i poza jej granicami. Stało się tak, mimo że władze państwowe starały się ograniczyć rozgłos tych wydarzeń i uniemożliwić dostęp do informacji o ich przebiegu. W tym celu zakazywano robienia zdjęć w trakcie burzenia cerkwi, utrudniano przekazywanie informację poza granicę regionu, policja monitorowała w trakcie akcji obecność na danym terenie osób z zewnątrz, które mogłyby zbierać informacje.

Sprawa zamykania i burzenia cerkwi podniesiona została przez parlamentarzystów ukraińskich na forum polskiego Sejmu i Senatu. Poseł Stefan Baran, pochodzący z Galicji polityk Ukraińskiego Zjednoczenia Narodowo-Demokratycznego, sam grekokatolik, złożył dwie obszerne interpelacje do Prezesa Rady Ministrów, pierwszą 6 lipca 1938 r., kolejną 21 lipca. Również inni posłowie ukraińscy kwestii burzenia cerkwi poświęcili swe przemówienia na posiedzeniu plenarnym Sejmu 6 lipca. Obok posła S. Baran, głos w tej kwestii zabrali parlamentarzyści Wołyńskiego Zjednoczenia Ukraińskiego: Stefan Skrypnyk oraz prawosławny duchowny ks. Marcin Wołkow, który porównał wydarzenia 1938 r. do XVII-wiecznych prześladowań prawosławnych w okresie wprowadzania unii brzeskiej. Ten ostatni zgłosił też wniosek o powołanie specjalnej komisji sejmowej do zbadania całokształtu spraw Kościoła prawosławnego w Polsce. Na forum Senatu 14 lipca sprawę burzenia cerkwi na Chełmszczyźnie i Południowym Podlasiu podnieśli senatorowie ukraińscy Mikołaj Masłow oraz Ostap Łucki. Z protestami przeciwko burzeniu cerkwi wystąpiły liczne środowiska ukraińskie z Wołynia i Galicji. W sierpniu pełen oburzenia list pasterski w tej sprawie wydał greckokatolicki metropolita lwowski Andrzej Szeptycki, list ten został skonfiskowany przez administrację. Obszernie relacjonowała te wydarzenia prasa ukraińska i prawosławna.

Akcja burzenia cerkwi na Chełmszczyźnie i Podlasiu była szeroko komentowana w Polsce. Prasa prorządowa uzasadniała konieczność przeprowadzenia akcji. Władze państwowe starały się blokować możliwość zamieszczania krytycznych wobec władz informacji prasowych na temat akcji polonizacyjno-rewindykacyjnej i burzenia cerkwi, czy też jakiejkolwiek dyskusji na ten temat. Wydano nawet specjalne zarządzenia, w których stwierdzano, że Pan Premier nie może uznać za dopuszczalną jakąkolwiek krytykę działań Rządu na tym odcinku w akcji prasowej. Mimo to prasa opozycyjna, np. lewicowa, konserwatywna, zamieszczała artykuły krytykujące politykę władz państwowych jako godzącą w polską rację stanu. Zdarzały się przypadki konfiskowania przez władze gazet zawierających takie materiały. W wileńskim „Słowie” wybitny publicysta konserwatywny Stanisław Cat-Mackiewicz stwierdzał: gdybym był posłem postawiłbym wniosek o postawienie w związku z tą sprawą odpowiednich ministrów przed Trybunałem Stanu.

Negatywnie odniosły się do akcji burzenia cerkwi liczne środowiska polskie, niekoniecznie przychylnie nastawione do prawosławia czy Ukraińców. Z protestami wystąpili także przedstawiciele polskiej inteligencji. Nawet duchowieństwo rzymskokatolickie nie zawsze podejmowało współpracę z administracją w przeprowadzaniu akcji rewindykacyjnej. Jednak rola Kościoła rzymskokatolickiego, jaką odegrał w akcji burzenia cerkwi wywołała wiele kontrowersji. Dopiero po zakończeniu akcji pojawiły się z jego strony oficjalne oświadczenia, że nie była ona ustalona między rządem a Kościołem katolickim.

Porównanie z dziećmi nasuwa się przez cały czas. Widziałem dzieci, które na szynach kolejowych ustawiły piramidkę z kamieni. Czy to były bardzo złe, bardzo zepsute dzieci? Nie – po prostu dzieci. Aż strach pomyśleć, co by one mogły poczynić, gdyby się dostały do semaforów, zwrotnic, jaką spowodowałyby katastrofę. Otóż takie burzenie świątyń prawosławnych to polityka dzieci, które dostały się do semaforów i zwrotnic. Dzieci te działają w dobrych intencjach. Wiedzą to, co wie każdy, że byłoby dobrze, aby trzy miliony prawosławnych przyjęły rzymski katolicyzm, bo on je lepiej zwiąże z Polską. Ale jak to dzieci, zabierają się do tego w sposób naiwny i niszczycielski, chcąc naprawić psują, niszczą, rozbijają. Inteligentny stolarz nie robi mebli z mokrych desek. W sprawach asymilacji narodowej, religijnej, trzeba umieć czekać. Nie nawraca się nikogo metodą burzenia świątyń. Przeciwnie, roznieca się płomień żarliwości.
Stanisław Cat-Mackiewicz, "Słowo", 31 lipca 1938 r.

I z tamtego czasu zachowałem taką kliszę: ojca purpurowego na twarzy i krzyczącego choć nie wolno mu się było denerwować bo miał ciężką chorobę serca ale wtedy to właśnie krzyczał na rząd na Sławoja i na Mościckiego i nawet na Rydza chociaż mnie uczono w szkole że oni są mądrzy i dobrzy więc przerażony słuchałem, jak przepowiada, że nas tu Rusini wyrżną bez cienia litości wyrżną, że nam tego nigdy nie zapomną.
Prof. Tadeusz Chrzanowski

Wydarzenia na Chełmszczyźnie i Podlasiu miały też poważny oddźwięk na świecie. Pisała o nich prasa zagraniczna w wielu krajach. Z protestami wystąpiły środowiska prawosławne, nie tylko ukraińskie i rosyjskie w Europie Zachodniej, Kanadzie, Stanach Zjednoczonych. 18 września 1938 r. odbyły się dwie wielkie manifestacje ukraińskie w Winnipegu i w Nowym Jorku. Przeciwko prześladowaniom prawosławnych na Chełmszczyźnie i Podlasiu protestowały także inne Kościoły prawosławne. Miały również miejsce interwencje kanałami dyplomatycznymi.

Grzegorz Kuprianowicz

Strona główna | Fakty historyczne | Świadectwa epoki | Fotografie archiwalne | Historiografia | Pamięć historyczna | O nas | Mapa witryny


Wróć do spisu treści | Wróć do menu głównego